sobota, 2 stycznia 2021

Jak do tego doszło?

 Moja przygoda z bezdomnością zaczęła się w roku 2009, gdy mieszkałem we Francji, a konkretnie w aglomeracji paryskiej. Ostatnie lata żyłem z kobietą i dwójką jej dzieci. Wszystko było pięknie, ładnie dopóki układało mi się zawodowo. Tworzyliśmy w mym mniemaniu całkiem zgrabny model rodzinny i chyba wszystkim nam było w nim dobrze. 

Szczegółów nie będę tutaj opisywał, bo dotyczą one osób trzecich (głównie owej dziewczyny), o których nie chcę się wypowiadać, by nikogo z rozpędu nie urazić. Skupię się zatem na sobie i moich zasługach, czyli błędach, potknięciach itp.

Pewnego dnia przytrafiło się tak, że straciłem robotę, którą notabene bardzo lubiłem i w której fajnie się realizowałem. Niestety szef okazał się zwykłym dupkiem i w pewnym momencie zapadł się pod ziemię. Nie wypłacił mi zaległych pieniędzy, a co gorsza nie rozwiązał ze mną umowy. Mieliśmy ją zawartą na czas nieokreślony, dlatego w świetle prawa, cały czas pracowałem, zatem nie mogłem się nawet zarejestrować jako osoba bezrobotna.

Szukałem pomocy w wielu instytucjach lecz z bardzo mizernym skutkiem, gdyż biurokracja we Francji jest straszna. Sporo trudniejsza do przejścia niż w Polsce. Byłem w sądach (pracy i nie tylko), w inspekcji, różnych instytucjach doradczych, pomocowych itd. Niewiele to nie dawało, a trwało bardzo długo, przez co ręce coraz bardziej mi opadały i wzrastało moje poczucie bezsilności i załamania.

Jako że od lat jestem osobą uzależnioną od alkoholu (o moich zmaganiach z tą chorobą piszę na osobnym blogu już od 2014 roku) zacząłem coraz więcej pić. Sytuacja stawała się bardzo nieznośna tak dla mnie, jak i mojej partnerki. Miała ona już wtedy swoją pracę, więc ja, bezrobotny i pijany, przestałem być atrakcyjny. W efekcie wymieniła zamki w mieszkaniu, a ja wylądowałem na ulicy...

ciąg dalszy tutaj >> 

texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz